MAGIA: Zastój, ciche dni, bezczynność, brak chęci i zaangażowania. Zależności energetyczne


Zaprzestanie praktyk magicznych
Czy zastój w działaniach magicznych to istotny znak na naszej ścieżce? Oczywiście, że tak. Nawet jeśli pamiętałam o wewnętrznej wdzięczności całego jestestwa i wykonywanie codziennych rytuałów - nadchodził dzień, gdzie przestałam na jakiś czas robić cokolwiek najmniejszego związanego z magią "praktycznie". Czy to źle? Nie. To całkiem normalne, ale żeby to zrozumieć, przyjrzyjmy się temu zdeka bliżej dobra?

Magia jako codzienność, myśli i 3. prawo wszechświata
Na początek wyjaśnijmy sobie czym jest dla mnie magia i sama jej idea jako moja codzienność, rutyna i życie, ok? A więc... Jest ona wszystkim. Tym, co nas otacza, rzeczami poznanymi i niepoznanymi, energią, nami i po prostu całym bytum wszechświata. Zgodnie z prawami jakimi rządzi się wszechświat, trzecie prawo; wibracji - mówi o tym, że nic nie spoczywa, bo wszystko jest w ruchu. Zasada przepływu energii jest znana od wieków, stanowi również podstawę fizyki cząstek czy teorii antymetrii. 

"Nic, a jednak coś"
Tak naprawdę nie robiąc nawet "nic", robimy "coś", co z całym przekonaniem i w dalszym ciągu...jest magiczne. Nie ukrywam, że lubiłam ten zastrzyk magicznej energii; komponowanie ołtarza, zbieranie roślin i ziół, czytanie książek o tej tematyce, medytowanie, manipulowanie z czystym wyrafinowaniem wszystkiego co mnie otaczało, pisanie tutaj na blogu, opowiadanie o moich poczynaniach znajomym i wróżenie im z kart tarota... no ale, bateria po jakimś czasie wyczerpała się i nastał zastój, brak chęci i zaangażowania w cokolwiek. 
Dlaczego?
Nie panikuję, wiem, że taka przerwa to coś, co jest potrzebne. To też jest ok, jeśli nie robię żadnego rytuału, bo jak pisałam wyżej - magia jest wszystkim co nas otacza. To my, jesteśmy wszechświatem, to w nas zrodzona jest magia. Jednakże, z jakiegoś powodu nadchodzą te ciche dni. Mimo wszystko zapewniam Cię, że nie potrzebujesz, tak samo jak ja, magicznych rytuałów na codzień, ażeby czuć się przepełnionym magią. Nie potrzebujemy także najlepszych kart tarota i najdroższego wahadła. Nasze myśli już same w sobie są magiczne. Nie musimy do bycia magiem lub czarownicą - używać tak naprawdę żadnych atrybutów. To człowiek jest najpotężniejszym "narzędziem" magii. 

"Nie wpędzi Cię w kłopoty to, o czym nie wiesz..."
Pozwolę sobie zacytować fragment jednej z książek na mojej półce;

"Tam, gdzie znane spotyka się z nieznanym, pojawia się pokusa, by wyjaśnić ich tajemnicę istnieniem sił nadprzyrodzonych. Trzeba oprzeć się tej pokusie, ponieważ tego typu próby są skazane na niepowodzenie, nawet z teoretycznego punktu widzenia... Nie wpędzi Cię w kłopoty to, o czym nie wiesz"

A ja wiem. Przynajmniej i aż tyle, że magia - jest po prostu wszędzie. Dlatego nie martwi mnie żaden zastój czy ciche dni w praktykach. To też jest ok. Ten brak sił, jest zawsze po coś, a nie martwi mnie to, że oddaliłam się od magii, bo magia jest wszystkim. Dlatego tak naprawdę, wcale się od niej nie oddalamy. Powyższy cytat z pewnej książki intepretuje jako to, że nie widzę kłopotu w zastoju praktyk magicznych, bo wiem, że magia jest we mnie i wokół mnie, dlatego tak naprawdę... nie ma się czego obawiać. Ty też się nie przejmuj! Nie doszukuj się w pokusie nieznanego na siłę, bo nie uzyskasz odpowiedzi. A znane jest na pewno to - że wszystko jest ogarnięte magią. Dlatego nonsensem jest szukanie odpowiedzi w zjawisku oddalania się od niej - skoro coś takiego nawet nie ma i nie miało miejsca. I nigdy go mieć nie będzie. 


Energia w magii
Inną kwestią naszego dzisiejszego tematu jest bezsilność, która spowodowana jest naszą wyczerpaną baterią; energią i takim przysłowiowym wyładowaniem, ale oczywiście ma to wytłumaczenie. 
Nie sądzisz, że czasami wymagaliśmy od siebie za dużo? Energia pełni ważną rolę w magii jako suchy termin. Energię pożytkujemy, kumulujemy, chłoniemy i gospodarujemy nią obustronnie, często zapominamy, że po wyczerpaniu większej jej ilości - ona sama się nie naładuje. Musimy zadbać o siebie. Być bardziej świadomym, u know.  Nie da się, cały czas oddawać swoich nakładów energetycznych, po drodze blokować tych negatywnych jej obcych aspektów, a zaraz obok tego zapomnieć, że musimy ją "odzyskać". 
Pracuję z energią już kilkanaście lat. Wielokrotnie byłam na skraju wyładowania i łapały mnie niezbyt ciekawe skutki uboczne tej nieodpowiedzialności i nieuwagi... Niejednokrotnie wyładowana, probówałam tchnąć energię w rzeczy, sprawy, ludzi, której tak naprawdę zbyt wele nie miałam, co skutkowało gorszym nastrojem, sennością, poczuciem bezradności i braku sił. Dopiero po przeczytaniu pewnej książki, która jest dla mnie bardzo ważna - zrozumiałam, jak naładować się spowrotem, jak świadomie gospodarować moją energią, tą, która się regeneruje automatycznie [energia osobista], oraz tą, którą "zdobywam" [siły natury, kamienie i minerały itp], poprzez pracę praktyczną z atrybutami magicznymi lub od innych ludzi, bo jedna z moich dziedzin magicznych, jest właśnie wampiryczna [energetyczna]. Przeważnie używam jej, do sprawiania innym ludziom dobrze, więc spokojnie. 

Energia jako moc osobista? Co to właściwie oznacza?
To po prostu energia, która pomaga nas utrzymać przy życiu, gdzie źródłem jest nasze ciało i jest tak jakby odnawialna. Na co dzień energia ta służy nam do utrzymania dobrej kondycji, zdrowia czy do wykonywania codziennych rutynowych czynności; takich jak: praca, nauka, sen, ćwiczenia fizyczne, procesy myślowe, seks i wiele innych. 

Energia "magiczna"
Z kolei w magii uwalniamy tę energię świadomie po to, aby spowodować zaistnienie zmiany, na której nam zależy. Proces ten jest prosty i opiera się na trzech etapach: wzbudzenie mocy osobistej (poprzez napięcie mięśni), skupienie na celu (poprzez wizualizację), aż wreszcie wyzwolenie energii, aby magiczny cel mógł zostać zrealizowany.

Osobiste wyznanie
Czasami odczuwałam, że nurt magii i praw wszechświata nie jest dla mnie, a codzienność wielokroć dawała mi do zrozumienia, że liczy się tylko system narzucony odgórnie przez jednostki rządzące i społeczeństwo, nadające tempa w funkcjonowaniu na co dzień. Ten kryzys był naprawdę silny. W pewnym momencie wstawałam rano, po to, żeby wejść w wysokie obroty, a następnie już robiło się ciemno i trzeba było zbierać przyziemną energię do rutyny dnia następnego... 
Był taki moment, że książki o energii i magii, tak samo tarot i cały mój ołtarz - zakurzyły się. Przysłowiowy los, sprawiał, że odechciewało mi się nawet żyć. Szukałam usilnie tej całej niesprawiedliwości jaka mnie otaczała - ale dziś wiem, że niesłusznie tak bardzo wszystko odgórnie i egoistycznie odebrałam. Zamiast wgłębić się w powód, łatwiej było mi nie robić z tym nic i zwalać na nieprawidłowości i brak pszychylności losu. Tak naprawdę zapomniałam, że nie ma czegoś takiego jak los, bo to my jesteśmy kreatorami naszej rzeczywistości. Nie chciałam wybierać drogi na skróty. Po prostu chwilowo zapętliłam się w odgórnie narzuconym systemie. Ważna jest edukacja w tym temacie,  nadmierne myślenie, i słynne mieć "wywalone", tutaj wiele nie zrobi, ograniczanie własnego potencjału pod publikę - również. W końcu nie bez powodu spotkało mnie wiele lat temu przebudzenie i to wcale nie po to, żeby tak płytko myśleć i nie robić z tym kompletnie nic. Skrót - to nie zawsze dobra droga. 

 


Komentarze