Epilog
SPIS STRE艢CI
___________________________________
❂
-Nie wierz臋... - wypowiedzia艂a dr偶膮cym g艂osem. - W贸wczas jej wszelkie my艣li rozbi艂y pot臋pione krzyki bliskie i dalekie zarazem. Skuli艂a si臋 i zacisn臋艂a w pi臋艣ci such膮 ziemi臋, gdzie od razu uni贸s艂 si臋 gor膮cy py艂, kt贸ry musn膮艂 parz膮co jej twarz. Otar艂a go pr臋dko i przera偶ona; rozejrza艂a wok贸艂 "bytum". Wszystko co j膮 otacza艂o to smutny pustostan, dobijaj膮co wysoka temperatura powietrza, zaduch i od贸r gnij膮cego mi臋sa wymieszany ze spalenizn膮 paruj膮cej krwi. Nie mog艂a zlokalizowa膰 藕r贸d艂a wszelkich odg艂os贸w. Brzmia艂y one niczym 艣wisty, j臋ki i krzyki; gdzie nie zadawano 偶adnych pyta艅, co艣 - co przypomina艂o kar臋 lub w jej szybkiej my艣li; os膮d, co艣 co brzmia艂o jak cierpienie pot臋pionych.
W zasi臋gu jej spojrzenia unosi艂a si臋 spowita g臋stym i siwym powietrzem mg艂a. Czu艂a jak jej ca艂e cia艂o jest odr臋twia艂e i oci臋偶a艂e, z trudem pr贸bowa艂a je opanowa膰, mia艂a wra偶enie, 偶e czas spowolni艂, a wszystko wok贸艂 przyspieszy艂o. Panika w jakiej si臋 znalaz艂a uniemo偶liwi艂a jakikolwiek rodzaj pro艣by o pomoc. Nie wiedzia艂a, kogo ma o ni膮 prosi膰 i gdzie szuka膰.
-Taka m艂oda... - rozleg艂 si臋 g艂os niczym szepcz膮ce echo. Rem, nie by艂a w stanie stwierdzi膰 czy s艂ysza艂a to naprawd臋 czy mo偶e to jej g艂owa p艂ata jej figle. Mimo wszystko postanowi艂a zagry藕膰 z臋by i skupi膰 si臋 na tym sk膮d m贸g艂 pochodzi膰 ten tajemniczy g艂os. Gdzie d艂ugo nie musia艂a czeka膰. Z oddali zacz臋艂a nas艂uchiwa膰 wizg贸w powietrza i pewnego rodzaju zak艂贸ce艅. W jej g艂owie pojawi艂y si臋 przeb艂yski wspomnie艅, zmieniaj膮ce si臋 z pr臋dko艣ci膮 艣wiat艂a. W momencie z艂apa艂a si臋 za g艂ow臋, nagle w jej uszach rozprowadzi艂y si臋 d藕wi臋ki, kt贸rych normalny cz艂owiek nie by艂by w stanie opisa膰, przy tym tak g艂o艣ne, 偶e mog艂yby rozrywa膰 przew贸d s艂uchowy na strz臋py. Dziewczyna zacz臋艂a krzycze膰 bezradna z b贸lu, zakrywaj膮c d艂o艅mi uszy, z kt贸rych ula艂 si臋 strumie艅 krwi, kipi膮c przez jej palce, a nast臋pnie skraplaj膮c i wch艂aniaj膮c w ziemi臋. W gardle czu艂a 偶ar wdychanego powietrza...
Nagle d藕wi臋ki usta艂y. Pomimo potwornego b贸lu w klatce piersiowej, prze艂kn臋艂a ci臋偶ko 艣lin臋, wyr贸wna艂a oddech i znowu zacz臋艂a subtelnie rozgl膮da膰 si臋 wok贸艂.
-Gdzie ja jestem... - wymamrota艂a, nie wiedz膮c ile b贸lu sprawi jej wyszeptanie przez ni膮 tych kilku s艂贸w. W贸wczas jej gard艂o by艂o poparzone od pal膮cego powietrza, a d艂onie - w smugach krwi, kt贸ra zd膮偶y艂a zaschn膮膰 i zw臋gli膰 na jej sk贸rze.
Nie wiedz膮c sk膮d, co艣 z艂apa艂o za jej ca艂e cia艂o sprawiaj膮c, 偶e od razu wyprostowa艂o dziewczyn臋 w pionie. Nie mog艂a wydusi膰 z siebie ani s艂owa, ani oprze膰 si臋 tak pot臋偶nej sile. Poczu艂a silny nacisk na klatce piersiowej, chwil臋 po tym jej sk贸ra zap艂on臋艂a 偶ywcem. Niepoznana moc zaw艂adn臋艂a ka偶dym jej centymetrem cia艂a i zacz臋艂a nacina膰 jej brzuch zakre艣laj膮c znaki. Rozleg艂y si臋 tysi膮ce szept贸w.
-To ty... - odezwa艂 si臋 niepoznany g艂os.
-Wiedzia艂am... - Rem, straci艂a 艣wiadomo艣膰.
***
-Rem? Halo, obud藕 si臋!
-Gdzie si臋 wybierasz?
-Hm?
-Wstawaj! Przespa艂a艣 p贸艂 dnia.
-Ja... 偶yj臋? - rozejrza艂a si臋 zmieszana po pokoju.
-Przesta艅 sobie 偶artowa膰 i chod藕 na obiad. - krzykn臋艂a matka dziewczyny.
-Rem...
Drzwi zatrzasn臋艂y si臋 w pokoju, a Rem usi艂owa艂a pouk艂ada膰 sobie w g艂owie to, co przed chwil膮 si臋 sta艂o. -Co za koszmar... - westchn臋艂a ci臋偶ko. -S艂ysz臋 g艂osy... - wymamrota艂a trzymaj膮c si臋 za g艂ow臋. Usiad艂a powoli na 艂贸偶ku, rozejrza艂a wok贸艂 i dostrzeg艂a wielk膮 komod臋 z lustrem. Cho膰 by艂 to jej pok贸j, poczu艂a si臋 w nim, jakby by艂a tu po raz pierwszy. Gdy powolnie wsta艂a; co nie by艂o dla niej jednak takie proste - bo ka偶dy mi臋sie艅 sprawia艂 niewyobra偶alny b贸l, to jednak uda艂o jej si臋 niezgrabnie dokroczy膰 do komody, 偶eby m贸c siebie lepiej zobaczy膰.
-To by艂 tylko z艂y sen... Otar艂a pot na czole i zacz臋艂a dok艂adnie przygl膮da膰 si臋 swojemu odbiciu.
-Sen?
-Tylko sen... - powt贸rzy艂a pewniej; odgarniaj膮c do ty艂u przet艂uszczone w艂osy.
-Rem, schodzisz ju偶?
-Gdzie idziesz?
-T-tak, tak, schodz臋, daj mi chwil臋... - krzykn臋艂a za艂amanym g艂osem i momentalnie z艂apa艂a si臋 za gard艂o. Dziewczyn臋 zaskoczy艂 nag艂y i silny b贸l. Zas艂oni艂a pr臋dko d艂oni膮 usta, a偶eby przypadkiem mama nie us艂ysza艂a i nie przysz艂a do pokoju. Nie mog艂a przez chwil臋 z艂apa膰 oddechu, zacz臋艂a kaszle膰 tak gwa艂townie, 偶e odkaszln臋艂a po chwili co艣 w rodzaju flegmy, a g艂osy w jej g艂owie nie ustawa艂y;
-My艣la艂a艣, 偶e nie przejdziemy? - rozleg艂 si臋 prze艣miewczy g艂os
-Nie...to nie jest prawda... - wyszepta艂a przera偶ona.
Na jej d艂oni pojawi艂y si臋 skrzepy krwi, wymieszane z br膮zowo-czarnym py艂em i ziemi膮. -Nie, nie...to nie mo偶liwe - spanikowa艂a.
-Ju偶 zap贸藕no. - rozleg艂y si臋 艣miechy.
-Wyjd藕 z mojej g艂owy... sk膮d s膮 te g艂osy?! Zacz臋艂a dok艂adnie przygl膮da膰 si臋 swojemu odbiciu. Miewa艂a koszmary, ale ten by艂 zbyt realny, nie mog艂a zrozumie膰 tej sytuacji.
-Dlaczego... Co si臋 sta艂o...? - m贸wi艂a sama do siebie przygl膮daj膮c si臋 d艂oniom.
-Jeszcze pytasz dlaczego?
W domu rozleg艂 si臋 krzyk. Tak g艂o艣ny i przera藕liwy, 偶e by艂o go s艂ycha膰 echem na ca艂ej dzielnicy dom贸w mieszkalnych w ich s膮siedztwie.
Przera偶ona matka, czym pr臋dzej pobieg艂a schodami na pi臋tro, gdzie znajdowa艂 si臋 pok贸j dziewczyny, gdy otworzy艂a drzwi; jej oczom ukaza艂a si臋 jej c贸rka le偶膮ca na pod艂odze w poplamionej krwi膮 pid偶amie. -Rem...? - Nie wiedzia艂a co si臋 sta艂o. Na chwil臋 zas艂ab艂a we framudze drzwi, z艂apa艂a si臋 jej, wzi臋艂a g艂臋boki wdech i opad艂a na kolana. Przecz膮艂gn臋艂a si臋 po chwili w kierunku cia艂a dziewczyny.
-Rem, c贸reczko, co si臋 sta艂o? Odezwij si臋... - wymamrota艂a p艂aczliwie. I nie wierz膮c w to co widzi i to, co si臋 dziej臋, z艂apa艂a za twarz dziewczyny odwracaj膮c w swoj膮 stron臋. Od razu odskoczy艂a przera偶ona. Oczy dziewczyny by艂y wy艂upione, sk贸ra wypalona i pomarszczona. Matka dziewczyny zamar艂a i z艂apa艂 j膮 bezdech. Nie mog艂a zrobi膰 nic. Cia艂o Rem by艂o zmasakrowane i powypalane, na ciele by艂o pe艂no blizn z drobinkami zw臋glonej krwi, a na pewnych cz臋艣ciach cia艂a - widoczne by艂y niezrozumia艂e znaki i napisy. Dziewczyna w pierwszej my艣li swojej matki - nie 偶y艂a.
***
-Jednak wr贸ci艂a艣? - rozleg艂 si臋 niczym grom; g艂os.
-Czu艂am, 偶e tak si臋 stanie. - Rem odpar艂a niewzruszona. -Nie mog艂o by膰 inaczej, przecie偶 wiedzia艂am o wszystkim. Taka kolej rzeczy. - doda艂a kopi膮c w ziemii rozpraszaj膮c py艂.
-Nic Ciebie nie nauczy艂o 偶ycie na Ziemii? Nic nie by艂o warte? - pyta艂 zaciekawiony g艂os.
-Mo偶e na pocz膮tku. Teraz ju偶 nie mia艂am w膮tpliwo艣ci, 偶eby porzuci膰 swoje cia艂o i wr贸ci膰 do swojego domu. Zreszt膮 jeden z was doskonale si臋 o to postara艂...
-Zawar艂a艣 pakt, kt贸ry wiedzia艂a艣 od pocz膮tku jak膮 b臋dzie mia艂 cen臋. Dosta艂a艣 wszystko o co prosi艂a艣. To by艂o za ma艂o? - dr膮偶y艂.
-Daj spok贸j... to nie jest ankieta. Po prostu tamto miejsce nie by艂o dla mnie.
-Pr贸buj膮 Ci臋 ratowa膰... - oznajmi艂 ciekawsko.
-Czuj臋, ale nie chc臋 wraca膰.
-Co w takim razie b臋dzie lepsze ni偶 to miejsce?
-Wolno艣膰 mojej 艣wiadomo艣ci. - odpar艂a natychmiastowo. -Dali艣cie mi wi臋cej ni偶 to, co mog艂am jeszcze otrzyma膰 tam. Mo偶e i by艂o mi 艂atwiej ni偶 innym ludziom, ale nie czu艂am si臋 tam dobrze. Znasz mnie.
-Nie ka偶dy tak 艣wietnie sobie radzi z t膮 lekcj膮. Jestem pod wra偶eniem... - rozleg艂 si臋 艣miech.
-A jednak o to jestem. Taka by艂a umowa.
-Mhm... - odpar艂 twierdz膮co.
-Po co艣 jednak z艂apali艣my kontakt. Wszystko by艂o po to, a偶eby wyzwoli膰 m贸j potencja艂 energetyczny. To by艂o oczywiste, 偶e w to wszystko p贸jd臋 bez mrugni臋cia okiem.
-Dosta艂a艣 szans臋 decyzji, bez wahania odda艂a艣 nam dost臋p do twojej 艣wiadomo艣ci, dlaczego?
-By艂am samotna, dzi臋ki tej przysi臋dze czu艂am jaki艣 cel. Nie wiem czy rozumiesz?
-Owszem..., ale to zaprzeczenie wolno艣ci o kt贸r膮 walczy艂a艣. Czy si臋 myl臋? - m膮ci艂 prze艣miewczo.
-I co zamierzasz ze mn膮 zrobi膰. Unicestwi膰?
-To by艂oby zbyt proste...
-Co masz na my艣li? - udawa艂a zaciekawienie.
-Jeste艣 gotowa na koniec, a wi臋c on nie nadejdzie. Przewa偶nie ludzie nie chc膮 si臋 z nim pogodzi膰. - t艂umaczy艂.
-Jeste艣 moim przewodnikiem. Pogodz臋 si臋 z ka偶d膮 opcj膮. Wszystko b臋dzie lepsze ni偶 ten burdel, kt贸ry jest tam. Zreszt膮 taka by艂a umowa. - Twardo oznajmi艂a.
-Nie wiem czy jeste艣 gotowa przej艣膰 przez "filary"... - w膮tpi艂.
-A je艣li mi si臋 uda?
-Staniesz si臋 istot膮, tak膮 jak my wszyscy lub tw贸j wzorzec energetyczny zostanie unicestwiony. Masz tylko te dwa wyj艣cia.
-Na czym to polega?
-Na zrozumieniu.
-... a jak zrozumiem? - dr膮偶y艂a.
-To najwy偶sza 艣wiadomo艣膰, otrzymasz ca艂y wszech艣wiat w swoich r臋kach i proroctwo si臋 dope艂ni.
-Czyli jest jeszcze co艣 o czym nie wiem... - westchn臋艂a nu偶膮co. I oddali艂a si臋.
-...?
❂
Komentarze
Prze艣lij komentarz