Patrzysz jak omdlewam w twoich obj臋ciach,
Kiedy przez twe ramie zwisam w przegi臋ciach,
gdy me oczy zachodz膮 mg艂膮, twarz ca艂a blednie,
a wargi wilgotne rozchylam tak bezwiednie…
Ogarnia mnie rozkosz i 偶膮dza oblewa,
gdy wbijam si臋 palcami, a ciemno艣膰 przy膰miewa,
gdy kr贸tkim, urywanym oddycham oddechem,
i oddaje si臋 Tobie ca艂a z mdlej膮cym u艣miechem…
A Ty lubisz m贸j wstyd, co si臋 kobietom zabrania,
przyzna膰, 偶e czuj臋 rozkosz i moc po偶膮dania,
zwalcza mnie, a sycenie 偶膮dzy si臋 nasila,
i szukam twych ust, a l臋kam si臋 s艂贸w i spojrzenia…
Lubi臋 gdy patrzysz na mnie le偶膮c obok mnie,
jak wyczerpana i zm臋czona, le偶臋 nieprzytomnie,
a my艣l jak偶e z艂ota odlatuje skrzydlata,
w niesko艅czone teorie naszego 艣wiata.

Komentarze
Prze艣lij komentarz