W zgliszczu janusowych skaz -
co odracza z ka偶d膮 chwil膮 nas,
m臋czy, ka藕ni – kwiecia nagiej prawdy
t艂umi z艂ot膮 my艣l, kt贸r膮 kosztuje ka偶dy
co o艣mieli si臋 uroi膰, wyssa膰, nosi膰…
U艂ud臋, jak膮 czelno艣膰 ma g艂osi膰.
Marnie hola w klatce, tak obskurnej i zimnej
w asy艣cie to膰 kuriozalnej, tak innej…
I 艣mie milcze膰, 艣mie 艂ukiem si臋 skrywa膰,
nie chc膮c ku wy偶szo艣ci 艂zy prawd uchyla膰,
a brud tworzy, kurz rozrzuca, prawd臋 gnie w nico艣膰!
a odczuwa wnet wstr臋t, bezczyn i klincz. Rodzi chciwo艣膰…
I wyt臋偶a swe lica, fa艂szuje, mask膮 okryty nie czuje…
Mit! Robi to tak idealnie i czule.
Kim偶e jest? Czego chce? Nie wiem, Ja nie wiem…
Czy偶 jest cz艂owiekiem? Czy picerem w ludzkim ciele?
Zdrad膮? Ob艂ud膮? Snem? Kim jeste艣? M贸w! Ja ka偶臋!
Pragn臋 w twierdzy twej zasi膮艣膰 – przy czerwonym naparze
rozsi膮艣膰 wygodnie, unie艣膰 g艂ow臋 ku g贸rze,
i krzewu korze艅 zasadzi膰, co zrodzi czarnolistne r贸偶e…
Kim jeste艣? Czym jeste艣?…

Komentarze
Prze艣lij komentarz